Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2019

Słonie na trawniku

Zdjęcie było zrobione prawdopodobnie w 1985 roku. Te słonie były kiedyś na ulicy Wesołej na miejscu teraźniejszego parkingu. W tamtych latach było to miejsce zagospodarowane zielenią. Kompozycja roślinna dawnego parku była szeroko znana i wielu bolesławian bardzo lubiło sympatyczne zwierzaki. Jeśli są osoby, które chciałyby, aby one kiedyś wróciły, to bardzo proszę o komentarze.

Zdjęcie z siostrą w kwiatkach

Mielec, rok 1956 - 57. Blokowisko i basen dla przeciwpożarowy.  Ja - Danusia, to dziewczynka w białej sukience. Na zdjęciu jestem z siostrą Krystyną i mamą. Pracowała ona WSK Mielec przy produkcji części samolotowej. Jest tam też nasza sąsiadka. Kwiatki i twarde źdbła kłują moje stopy w sandałkach, ale z gorliwością pozujemy do zdjęcia. W tamtych latach to była rzadkość. Mama i sąsiadka uśmiechają się, chociaż w ich oczach i serca biją straszne przeżycia i niedawno zakończonej wojny. Mieszkaliśmy niedaleko tego miejsca. Nasze mieszkanie na parterze bloku komunalnego. Nad nami mieszkał inżynier który pozwalał przychodzić do siebie dzieciom z klatki schodowej na telewizję. Najbardziej lubiliśmy oglądać Bonanzę.

Maria z przedmieścia

Oto mój dom rodzinny 49 lat temu. Nazywałam się wtedy Maria Ostańska. Zdjęcie zostało zrobione w 1970, a wtedy to była wieś Bolesławice. Dom był oznaczony numerem 211. Obecnie dom położony jest w granicach Bolesławca i w tym miejscu jest ulica Ceramiczna. Ja miałam wtedy 17 lat. Jak widać dom jest okazały. Ma parter, pierwsze piętro, drugie piętro i strych. W przybudówce znajdowała się obora. Tam przebywała trzoda chlewna oraz dwie krowy z cielakami. Zwierzęta były trzymane na własne potrzeby.  Stodoła była dość typowa - na górze siano i słoma, a na dole traktor z przyczepą. Tam też znajdowała się sieczkarnia i parnik do parzenia ziemniaków.  Studnia była odgrodzona od pozostałej części podwórka ogrodzeniem z siatki.  Najbardziej zauważalny na zdjęciu jest jednak motocykl WSK z lampą umieszczoną na kierownicy. Na nim siedzi mój braciszek Mieczysław.  Minęło 49 lat.  Teraz wszystko jest inne. Mój dom nie jest już na przedmieściu. Bolesławiec bardzo się rozrósł od tamt

Zdjęcie rodzinne z dziewiętnastego stulecia

To jest brat mego pradziada Jana, Karol Sierosławski herbu Łodzia, z rodziną. Karol brał udział w powstaniu styczniowym i był załamany klęską. Do końca życia wspominał swoje powstańcze przygody. Był gorącym patriotą, lecz i człowiekiem dumnym. wyniosłym. Podkreślał swoje szlachectwo i nie znosił chłopów pamiętając, co się stało z rodzicami i dwiema siostrami w czasie rebelii Jakuba Szeli.Dla swoich dzieci był surowym ojcem, ale bardzo dbał o ich wykształcenie.  Syn Stanisław studiował sanskryt na U.J. córki kształciły się na prywatnych pensjach w Krakowie. Na tym zdjęciu, widocznie była to któraś rocznica wybuchu powstania styczniowego, bo wtedy starsze córki ubierały żałobne suknie, a panowie czarne garnitury. Warto zwrócić uwagę na oryginalne krzesła oraz stolik i perski dywan na podłodze.

Studniówka dzisiaj i wiele lat temu...

Zakupowy szał, najmodniejsze kreacje, wykwintne sale bankietowe, orkiestry, zespoły  A może surowe mundurki szkolne, prezentacje, konkursy, wystąpienia. W przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, studniówki przybrały obydwie formy. Jak na studniówkach bawiliśmy się my? Wprawdzie jestem o wiele lat starsza niż przeciętny maturzysta, tym nie mniej doskonale pamiętam swoją studniówkę. Tak to się kiedyś robiło... Niezbyt przytulna choć dość przybrana sala gimnastyczna, wypełniona jednobarwnym tłumem.Czujne spojrzenie dyrektora i całego grona pedagogicznego nadzorujące uczniów, ale też przednia zabawa - tak w skrócie mogę przedstawić swoją studniówkę. Nie była to jednak zabawa taneczna jak to ma miejsce teraz. Główny nacisk kładziono na program kulturalny, który nasza klasa przygotowywała we własnym zakresie. Co ważniejsze uczniowie bawili się tylko we własnym gronie, nie było możliwości zaproszenia osób towarzyszących. Studniówka była traktowana jako wydarzenie kulturalne, każdy m

Wspominam ...

Część Polaków poznała prawdziwą historię okresu międzywojennego dopiero po dokonaniu się transformacji ustrojowej w latach 1989 - 1991. Ja, będąc dzieckiem, miałam możliwość słuchać opowieści z tego okresu bezpośrednio od uczestnika dziejących się w tym okresie wydarzeń. Tato mój należał do sekcji Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego “Sokół” które to towarzystwo zostało wcielone do Legionów Polskich oraz był uczestnikiem Powstań Śląskich - I powstania 1919 roku i III powstania w 1921 roku. Był także uczestnikiem Bitwy Warszawskiej w czasie wojny polsko - bolszewickiej. Opowieści te słuchałam zamiast bajek. Niestety, będąc już uczennicą starszych klas szkoły podstawowej i mając lekcje historii byłam zaskoczona, zdziwiona, po prostu nie wierzyłam w to co usłyszałam na lekcjach … Ani słowa nie było o Legionach (tej prawdziwej historii), które walczyły okresie I wojny światowej na froncie rosyjskim w czasie ofensywy austriacko - niemieckiej. Nie było także nic mówione na lekcja

Odnaleziony list

Przeglądając pamiątki rodzinne natrafiłam na list ojca do syna napisany 56 lat temu. Tematem była powódź, a raczej jej skutki. Adresatem listu był mój brat Tadeusz, a autorem nasz ojciec Antoni. Tadeusz służył w wojsku, ojciec obrazowo opisał mu wydarzenia związane z bystrym nurtem rzeki Raby i jego skutkami. Częściowo streszczę list, a w większości przytoczę oryginał. Gdy Tadeusz pełnił służbę wojskową, młodszy 16-letni brat Staszek pomagał rodzicom w gospodarstwie. Chcąc mieć własny grosz, zgromadził zapas żwiru naniesionego przez rzekę w czasie powodzi i postanowił go sprzedać. List taty: „ Woda duża, mętna, szumi, przybywa jej, a on chce piasek wywozić. Matka broniła, prosiła, przestrzegała, że się utopi - nie pomogło.  Ja, nie mogąc ścierpieć uporu Staszka, powiedziałem: niech robi co chce. Raz, dwa, wóz gotowy, Staszek z fantazją w drodze, a matka niespokojna przyniewoliła mnie, żebym choć spojrzał jak przez wodę pojedzie. Ja ku wodzie, a on już ze śmiechem na wo